Dzisiaj mam mega ciekawy temat, szczególnie dla osób, które dopiero zaczynają, bo jest to 7 grzechów początkującej wirtualnej asystentki. Są to takie smaczki, takie nie zawsze błędy, które powodują różnego rodzaju problemy, choćby, czy ze startem, czy ze swoimi przekonaniami, czy z klientami. Także omówię Wam wszystko, krok po kroku, o co z tymi grzechami chodzi.
Grzech 1 – Jak ja jestem początkująca, to poszukam klienta, który też jest początkujący.
Tutaj jest bardzo duży błąd dlaczego? Dlatego, że jeżeli Ty jesteś początkująca i trafisz na klienta, który też jest początkujący, to wróży katastrofę, bo i Ty i on jesteście początkującymi przedsiębiorcami. Czyli zarówno Ty nie masz doświadczenia, jak i ten przedsiębiorca nie ma doświadczenia. Zarówno jeszcze Ty nie masz procesów, procedur i takich kroków, co robić krok po kroku i takiej systematyczności działań i ten klient też nie. W tym momencie robi się chaos, bo żaden nie wie co dokładnie robić. Testujecie jeden na drugim po prostu, co działa, co nie działa i to może się skończyć katastrofą, niezadowoleniem i różnymi dziwnymi, nieprzyjemnymi sytuacjami. Więc ja zawsze polecam początkującej WA znaleźć klientów, którzy są doświadczonymi przedsiębiorcami, czyli mają już biznes ileś tam lat, posiadają już procesy, procedury w firmę, instrukcje, i szczególnie właśnie jak jesteś początkująca i ma jakieś narzędzie, którego Ty nie znasz, no to ten klient, zapewne ma już dawno zrobioną jakąś instrukcję na to narzędzie, jak je używać, a jeżeli nie ma, a chce Ci oddać jego obsługę, to zrobi po prostu specjalnie dla Ciebie instrukcje i zrobi to krok po kroku, tak jak on robi i jak chce, żeby to było robione przez Ciebie. Także tutaj jest bardzo duży plus. Dzięki takiej współpracy z przedsiębiorcą zaawansowanym, to Ty też możesz sobie pewne rzeczy uporządkować, sprocesować i nabrać coraz więcej doświadczenia, dlatego to jest takie ważne i dlatego zawsze to sygnalizuje. Także nie bać się takich zaawansowanych przedsiębiorców, być z nim szczerą, że ja dopiero zaczynam, także on będzie to miał na uwadze. Często przedsiębiorcy wolą, żeby to był ktoś niedoświadczony ze względu na to, że nie będzie im np. nić narzucał, np. swoich procedur, procesów, tego jak on/ona coś robi, tylko będzie mógł sobie wyszkolić tę wirtualną asystentkę pod swoje konkretne potrzeby. Także to jest grzech 1.
Grzech 2 – chce zostać wirtualną asystentką, to od razu zakładam firmę i lecę z tym.
To też jest duży grzech, szczególnie jeżeli ktoś chciałby założyć firmę w Polsce, bo od razu skazujesz się za ZUS, na wszelkie inne koszty, na które jeszcze tak naprawdę nie zarabiasz, także warto jest najpierw, zanim założysz firmę, spróbować w inne różne sposoby: rozliczać się przez USEME, przez działalność nierejestrowaną, pokombinować sobie tak, żeby na starcie nie pakować się od razu w firmę i koszty z nią związane, tylko mieć, chociaż takiego jednego, większego klienta, najlepiej 2-3 i wtedy stwierdzasz ok, będzie mnie stać na te koszty prowadzenia firmy, jeszcze coś zarobię, bo wiadomo na starcie to nie jest nie wiadomo jaka kasa, ale to już jest ta podstawa, fajnie mogę otworzyć firmę, mogę już oficjalnie mówić, że jestem firmą, wystawiam faktury. Inaczej patrzą klienci na WA, które posiadają własne firmy, a inaczej na takie, które tak sobie działają i w sumie nie wiadomo, jak się z nimi rozliczać. Także to jest też taka ważna rzecz, którą należy na starcie, na początku zwrócić uwagę.
Grzech 3 – „matko, a Kaśka to już wymiata, a ja to jeszcze jestem daleko z tyłu”.
Czyli porównywanie się z innymi. Dziewczyny, pamiętajcie, że porównujemy się zawsze do siebie sprzed tygodnia, miesiąca, kilku miesięcy, ale nigdy do kogoś, bo każda osoba ma inną sytuację, inny start. Jedna dziewczyna ma dzieci na pokładzie, druga nie ma. Jedna jest na etacie jeszcze, druga skupia się wyłącznie na budowaniu firmy i nie musi jeszcze na 8 godzin chodzić do pracy każdego dnia. Także nie porównujcie się nigdy do tego osoby, która ma zupełnie inną sytuację niż wy i że ona to tu już ma w ogóle wszystko ekstra rozkręciła i ciśnie do przodu, jeżeli macie zupełnie inną sytuację, bo nie można tego porównywać i to szkoda siebie porównywać z innymi i męczyć się, biczować się tym, że ktoś coś robi szybciej, lepiej, więcej od Ciebie, bo każda z nas ma inną sytuację, inne możliwości, inne umiejętności nawet, więc to jest kolejna rzecz, którą zauważyła u wielu początkujących WA, że one porównują się do koleżanek. Także nie porównujcie się ani do koleżanek, ani nawet do dziewczyn, które razem z Wami przerabiają wirtualną akademię, bo każda ma inne tempo, inne możliwości i porównujmy się tylko zawsze do samych siebie sprzed tygodnia, miesiąca, kilku miesięcy, a nawet roku.
Grzech 4 – nie jeszcze nie zacznę, jeszcze jestem za słaba, nie umiem tego i tamtego – czyli krytyk wewnętrzny.
Kolejny grzech nazwałam grzechem początkujących asystentek, bo często właśnie ten krytyk wewnętrzny blokuje początkujące WA przed ruszeniem do przodu przed pokazaniem oferty, rozpoczęciem szukania klienta, bo ja jeszcze nie umiem, bo ja umiem w Mailerlite i w jeszcze jakiś inny program, ale nie umiem Mailchimp, GetResponse i całej reszty gamy różnych tych programów, narzędzi do newsletterów. Ok, ja też nie umiem i jeżeli chodzi szczególnie o narzędzia, to nie da się umieć wszystkiego i jakbyśmy chciały nauczyć się wszystkich narzędzi, bo przypadkiem może zdarzy nam się klient akurat z tym narzędziem, to człowiek nigdy nie ruszy. Także ważne jest to, żeby nie skupiać się na tych narzędziach i tym, że musisz je wszystkie umieć, zanim wyślesz swoją ofertę. Nie, bo tak jak mówiłam Wam wcześniej. Zazwyczaj klient albo Ci pokaże, albo zrobi instrukcję, albo jakiś np. możesz sobie kurs w tym czasie z tego kupić, jeśli już wiesz, że będziesz z tym klientem pracować na bazie tego programu. Albo coś poszukać na Youtubie, bo na Youtubie jest wszystko, wystarczy tylko wiedzieć, czego się szuka i już. Dzień – dwa, umiesz, ogarniasz i działasz. Także w ten sposób róbmy i no tego krytyka wewnętrznego musimy zaakceptować, on jest i będzie, ale powiedzmy mu: „słuchaj, nie, w tym wypadku akurat jak działam, ja robię i proszę mnie tu nie ograniczać i nie stopować przed moimi działaniami”.
Grzech 5 – nie to jeszcze nie jest idealne, jeszcze dalej będę poprawiać tę swoją stronę, logo, fanpejdż itd. Czyli perfekcjonizm.
To jest kolejna rzecz, która nas blokuje, żeby wyjść do tych ludzi, do tych klientów, żeby wyjść z tą naszą ofertą, z tym naszym fanpejdżem, naszą stroną internetową, ze wszystkim. Znam dziewczyny, które przez pół roku dopieszczają swoją stronę internetową, bo one uważają, że z nią jest dalej coś nie tak, że jeszcze to dodam, to poprawię i nie ruszają. Pół roku robią stronę. Pół roku gdzieś tam coś się szkolą, doszkalają, ale nie ruszają, bo ten perfekcjonizm je blokuje. Słuchajcie, zrobione jest lepsze od idealnego i tego się trzymamy i po prostu działamy. Nie czekamy aż coś będzie super, nie wiadomo jak idealne, bo stronę internetową można sobie poprawiać z czasem, ja do tej pory poprawiam swoje strony, dodaje, odejmuje, zmieniam. Nie blokujcie się takimi rzeczami.
Grzech 6 – zaufam klientowi na słowo, przecież jest uczciwy, nie oszuka mnie. Po co tam faktura z góry, czy jakieś umowy?
Czyli słabe podejście do początkowych ustaleń, formalności, które mogą się skończyć katastrofą, bo niekoniecznie zawsze się kończą, ale po co kusić los? No po co kusić los skoro, no może się zdarzyć tak. Umów nie podpisujemy na dobre czasy, tylko na złe. Nawet nie wiecie, ile już historii różnych słyszałam, że o tym, że klient chciał szybko, już, już, już w tej chwili, nie mam czasu na umowy jakieś, faktury nie z góry, ja chce dopiero na koniec miesiąca, bo ja przecież jestem klient – Twój pan. Nie róbcie tak, zawsze wszystko ma być poprzedzone właśnie umową, jeżeli ta faktura ma być faktycznie z dołu, spoko, ale konkretnie dobrze zrobioną umową współpracy i wtedy dopiero można działać. Musi być podpisana przez obie strony i Ty musisz mieć ten dokument podpisany przez klienta, a nie, że Ty tylko zrobisz, podpiszesz, wyślesz i już jest umowa. Także klient musi to podpisać, zaakceptować, napisać, że tak, że wszystko jest jasne z tą umową, że wszystko jest ok. Potem umówić się na plan działań, określić ten plan działań. Poprosić o dostępy do tych różnych narzędzi, na których będziesz pracować razem z klientem i dopiero wtedy przechodzimy do działania. Nic na hop-siup, nic na wczoraj, także pamiętajcie o tym, bo to jest najczęstsza bolączka początkujących wirtualnych asystentek. Nie dbają o formalności, a potem kończy się tym, że się urobią, narobią, nastresują, a kasy ani widu, ani słychu.
Grzech 7 – jeszcze nie mam doświadczenie, nie mam opinii, ok, dodam ogłoszenie na grupach, że oddam coś za darmo, najlepiej stronę internetową, albo komuś przez miesiąc media poprowadzę.
Czyli działanie za darmo, psucie rynku i nieszanowanie siebie i swojego czasu. Tego się po prostu ostatnio tyle wysypało. Pewnie same zauważyłyście na grupach, co tam się dzieje. I to jest naprawdę bardzo złe. Dla wszystkich nie tylko dla Was, że się urobicie i nie macie z tego kasy, a macie aż całą opinię, którą możecie dostać nawet za taką niewielką rzecz, czy też porozmawiać właśnie ze znajomym przedsiębiorca i zrobić coś małego i on w ramach tego wystawi Wam opinie. Czy po prostu nie bazować na opiniach, tylko działać bez nich, bo np. budowanie strony internetowej, czy miesiąc pracy za darmo, to ta opinia nie jest tego warta. Wierzcie mi, a to prowadzi do frustracji i do takiego poczucia beznadziei, że robisz coś tak niekoniecznie z sensem i jeszcze nie masz za to kasy, więc nie róbcie tego. Druga rzecz jest taka, że jest to psucie rynku, czyli inne wirtualne asystentki chcą po prostu Was udusić za to, co tutaj się dzieje, bo tak się nie robi. I każdy kiedyś zaczynał i jest wiele, różnych, innych metod na to, żeby zacząć, żeby zdobyć opinie klientów, bo można np. zaoferować swoje usługi ciut taniej dla pierwszych 2-3 klientów, ale nie za darmo, tylko za mniejszą kwotę, ze względu na to, że są pierwszymi klientami i jeszcze do tego wiadomo poprosić o opinię itd. I tak róbmy i to są dobre praktyki, które należy stosować, żeby nie psuć rynku, żeby nie pokazywać klientom, że po co mają komuś płacić, skoro jakaś inna osoba zrobi to za darmo, bo tak naprawdę takie osoby, które tak robią, psują rynek i innym i także sobie, bo to świadczy wtedy o całej branży, a niekoniecznie tylko o tej osobie.