Dzisiaj przychodzę do Was z zapowiadanym tematem, czyli tym jak łączyć etat z rozwijaniem, czy tam prowadzeniem własnej firmy. I to Wam dziewczyny powiem na swoim przykładzie, bo chyba to jest najlepsza opcja właśnie, żeby opowiedzieć na własnym przykładzie, bo na jakim innym? Ja jestem tego przykładem, bo przez pierwsze moje 5 miesięcy działalności jako wirtualna asystentka pracowałam jeszcze na etacie no i powoli sobie rozkręcałem tę swoją firmę. Jak to wyglądało w praktyce? Wtedy jeszcze pracowałam dziewczyny 50 godzin tygodniowo, czyli 200 godzin miesięcznie, bo pracowałam od poniedziałku do piątku i czasami też w soboty. Czasami też były nadgodziny, więc było więcej niż te 50 godzin tak naprawdę. No i w międzyczasie działałam właśnie z własną firmą. Rozwijaniem jej, wiecie całym prowadzeniem tego, żeby w ogóle mnie było widać, żeby tych klientów w ogóle pozyskiwać itd. I oprócz tego gdzieś Ci pierwsi klienci już przychodzili i ich też trzeba było obsługiwać, oprócz tego, że budować swoją markę, swój biznes.
No i to wtedy nie było już takie proste, bo o ile człowiek tylko sobie tam uczył się, dziubał, tam swoje rzeczy, tak przy tym jak już przyszli klienci, no to już nie było tak łatwo, to wtedy się już zaczęło. Wtedy się zaczęła praca wieczorami, po nocach, weekendami, no ale nie ma co ukrywać, jeżeli chcemy łączyć etat i rozwijanie własnej firmy, no to takie akcje są nieuniknione. Bo też zależy jak kto pracuje, na jakie zmiany, jak to wszystko wygląda. Bo może się okazać, że ktoś pracuje od 6 do 14, 5 dni w tygodniu, więc przychodzi z pracy, coś tam sobie zje, chwilę odpocznie i może siadać do klientów, ma jeszcze te parę godzin, spokojnie, takich przyzwoitych – przyzwoitego czasu, kiedy można działać i można pracować. Ale niektórzy pracują na zmiany, niektórzy pracują jeszcze inaczej, więc tak naprawdę przede wszystkim się dogadać z klientami, być z nimi szczere, że „hej, my jeszcze pracujemy na etacie”, ja mówiłam to wprost moim klientom, że słuchajcie, ja jeszcze łączę etat z własną firmą, bo akurat miałam taki przypadek, że nie miałam poduszki finansowej, która mogłaby mi pozwolić na przeżycie, jeszcze tym bardziej prowadząc firmę w Holandii, gdzie jednak ceny życia są konkretne i wysokie. No nie dałabym wtedy tak rady zaczynając i tam jeszcze tym bardziej niższe stawki, jak to na początku, jeszcze też obsługując polskich klientów, gdzie te stawki są jeszcze niższe niż w Holandii, jakby nie było. No ale jakoś tam sobie radziłam. Tylko to było to, że ja gdzieś miałam tę determinację w sobie, że ja wiedziałam, że to jest tylko sytuacja tymczasowa, że ja to wszystko robię, ja ten biznes buduję po to, żeby już niedługo móc działać tylko z własną firmą, z własnymi klientami. I powiem Wam, że zajęło mi to od marca, w marcu, kiedy otworzyłam własną firmę, to już tak naprawdę po 2 tygodniach miałam pierwszą klientkę na stronę internetową, więc to jest takie zadanie, które faktycznie można robić po godzinach, nie trzeba się synchronizować z klientem, więc to się fajnie udało. Później przychodzili kolejni, kolejni klienci, ja sobie chodziłam na różnego rodzaju networkingi w Holandii z polskimi przedsiębiorcami. To też mi dawało nowych klientów. Jednak ja była z nimi od początku szczera. Od początku byłam szczera, że ja: „słuchajcie, możemy działać, jak najbardziej, rozwijam tę firmę, ja planuję zejść z tego etatu i później już działać na 100% z tą firmą, ale jeżeli chcecie ze mną współpracować, musicie mieć to w głowie, że ja jednak jestem na etacie. I co prawda na jakieś tam pytania, coś tam trzeba zrobić, coś sprawdzić, ktoś mi coś zlecił, no to jak jestem w pracy, mam przerwę, no to mogę zajrzeć, zerknąć, odpowiedzieć, ale generalnie te zadania, które potrzebujecie, żebym wykonała, no to dopiero zrobię no jak będę w domu, tak? Jak już będę mogła być przy komputerze i będę mogła dla Was pracować”. I ten czas właśnie trwał do września i we wrześniu no już musiałam wybrać, bo tak naprawdę klientów było dużo, pracy było dużo, ja na tym etacie też już próbowałam nadgodzin nie robić, sobót nie robić, bo po prostu tylko minimum z minimum maksymalnego, ale i tak już miałam taki moment wykończenia, wycieńczenia, że musiałam wybrać, no i oczywiście wybrałam, to co budowałam przez te ostatnie 5 miesięcy i poszłam we własną firmę i słuchajcie co się okazało, bałam się, bo nadal nie miałam tej poduszki finansowej, ale miałam już na tyle klientów i tyle zleceń, że nie martwiłam się tak o te pieniądze, także to też jest duży plus. No i drugi plus, wtedy mój obecny narzeczony pracował, więc w razie czego, gdybym miała kruchszy miesiąc, no to damy radę, przeżyjemy.
I przeszłam na własną firmę i co się okazało. Nagle Ci moi klienci, dla których tam pracowałam wieczorami, po nocach, w weekendy, stwierdzili: „no dobra skoro Ty już nie masz etatu, to my chcemy więcej”. Zaczęli więcej zlecać. Tak naprawdę jak przeszłam na własną firmę, to się słuchajcie jeszcze okazało, że ja musiałam zacząć podzlecać różnego rodzaju zadania, bo tego się zrobiło tak dużo i to było tak naprawdę, takie fantastyczne i takie niesamowite, że ja miałam takie wow. Ja się tak bałam, no będzie co będzie, ale musiałam wybrać, a tu się okazało, że klienci stwierdzili: „fajnie, w końcu, czekaliśmy na to, żeby móc Ci zlecać więcej”. Także to jest taka sytuacja, której no kto by się spodziewał, ale fajnie, że wynikał i podejrzewam, że w wypadku wirtualnych asystentek, które w ten sposób działają, które łączą ten etat z rozwijaniem własnej marki, no to mogą się spodziewać, że właśnie tak sytuacja będzie wyglądała podobnie, że piszesz maila do tych wszystkich swoich klientów, których obsługujesz po godzinach: „hej, wiesz co no ja już jestem, nie mam etatu, więc jeżeli jeszcze coś masz dla mnie, jeżeli potrzebujesz, żebym pomogła Ci też, czy tam z rana, czy kiedy tam pracowałyście i nie mogliście wcześniej, no to jestem, zapraszam, prosze zlecać”.
No i przyszła fala, no i powiem Wam szczerze, ja firmę prowadzę już ponad 3 lata i nie zdarzył mi się moment, nie zdarzyła mi się myśl, że” co ja zrobiłam, że otworzyłam tę firmę, mogłam zostać na tym etacie. Ani razu nie przyszła mi taka myśl, żeby wrócić na etat, no po prostu nie po to to wszystko robiłam, nie po to chciałam odejść z tego etatu, żeby później stwierdzić: „a może to jednak było złe i no i może wrócę…” No nie, no nie w moim przypadku. Ja po prostu jestem osobą, która musi sama sobie szefować, sama sobie wszystko ogarniać. Bo ten, no w moim przypadku ten szef nad głową niekoniecznie sprzyja mi i ogólnie mojemu samopoczuciu, mojej realizacji, pracy itd. Więc ja już troszkę Wam powiedziałam, a chętnie z Wami tutaj pogadam, poczytam co piszecie.
„To tak jak ja teraz. Ciężko jest, ale cóż.” No jest ciężko, ale no jak się nie ma poduszki finansowej, no to kurcze, kurcze, trzeba kombinować i trzeba jakoś to połączyć sprawnie, no i wiedzieć, że po prostu to nie będzie takie hop siup i lekko, a codziennie sobie godzinkę podziubie i wyjdzie z tego turbo wielki biznes za 3 miesiące, no nie, nie, nie. To tak nie działa.
„A ja mam zamiar. Pracuje na zmiany po 12 godzin i nieregularny mam grafik i zastanawiam się, jak to ogarnąć”. No tutaj nie masz lekko. Ja pracowałam na jedną zmianę od rana, później chyba też miałam 2 zmiany, że albo chodziłam na rano, albo chodziłam na popołudnie. Ale gdzieś tam właśnie manewrowałam tymi klientami, ustalałam z nimi po prostu grafik co tydzień. Co tydzień informowałam ich, jaka mam zmianę, w który dzień, o której mogę zacząć pracę dla nich. Informowałam, że ok, że jak jestem w pracy, mam przerwę mogę odpisać, się skontaktować itd. Ale, że takie realne działania, no to ja określam ten zakres czasowy, kiedy mogą się spodziewać, że coś zostanie wykonane, albo kiedy mogą się spodziewać, że właśnie to jest ten moment, kiedy mogą mi zlecać, a ja będę to wszystko układałam w czasie. Ja do tej pory mam tak, że ja układam sobie plany takie napchane zadaniami, że wiem, że to musi być zrobione na 2 tygodnie w przód, a takie troszkę dalsze, to nawet na rok. I ja to wszystko mam w Asanie, ja to wszystko mam zaplanowane, co dla kogo i po co. Wiadomo, osobno mam Asanę dla zespołu, a osobno mam Asanę dla siebie i swoich projektów. I właśnie ta dla siebie i swoich projektów jest głównie tak mocno zapchana, no bo u mnie w tym momencie się to mocno zmieniło, bo ja już bardzo mało co pracuję dla klientów. Ja generalnie zajmuję się budowaniem firmy, budowaniem agencji, budowaniem tych wszystkich kursów, ebooków itd, które tworzę, szkoleniowych dla Was. I to troszeczkę też się zmieniło i inaczej wygląda, ale mimo wszystko no tej roboty jest, już takiej bardziej zarządzającej, takiej, szefowania może bardziej też i produkowania niż takiej pracy usługowej.
„Czym się zajmujesz, jaki masz zakres wsparcia dla klientów?” No właśnie o tym powiedziałam. Ja w tej chwili mam agencję, ja mam dziewczyny, które obsługują moich klientów, ja zajmuję się pozyskiwaniem klientów dla swojej agencji, żeby moje dziewczyny miały co robić dla nich. No i właśnie szkolę początkujące wirtualne asystentki. No i tutaj możecie sobie wejść na moją stronę agencyjną www.va-vom.com, czy właśnie czy na www.wirtualnaakademia.pl, czyli tam, gdzie są wszystkie szkolenia dla wirtualnych asystentek, a jest tego masa, bo są i e-booki i kursy i szkolenia, i Wirtualna Akademia jako program szkoleniowy, taki kompleksowy, i mentoringi, konsultacje itd. Także wszystko tam jest. Także taki jest zakres moich zadań. Administracja własnej firmy, wystawianie faktur. No i to co teraz robię, czyli różnego rodzaju szkolenia, live’y, wystąpienia, wywiady, spotkania, promowanie po prostu swojej marki i szkoleniowej i swoich kursów i promowanie swojej agencji, żeby tych klientów do nas przybywało.
Także to są generalnie w tej chwili moje działania, które wykonuję w swojej firmie, ale zaczynałam od tego, że po prostu wszystko dla tych klientów robiłam sama i ja też miałam to, że ja jestem samoukiem i ja się bardzo szybko wszystkiego uczę, dla mnie każda nowa rzecz, to jest kwestia 15 minut rozpykania i ja to robię. Więc tu u mnie też było łatwiej, że co klient chciał i zlecił, to było tak (strzelenie palcami) i ok, dobra, Ania wie i zrobi. Ale nie każdy tak ma, więc tu się musicie zastanowić, jakie wy macie predyspozycje, jak wy się szybko uczycie i jakie zadania możecie przyjmować od klientów, co chcecie oferować. Bo ja generalnie byłam generalną właśnie. Generalną wirtualną asystentką, – asystentką od wszystkiego, ale że np. nie czułam się jakoś super świetna w copywritingu albo w tworzeniu grafik, no to w tym wrześniu, kiedy odeszłam z etatu, kiedy tych klientów, tych zleceń od klientów była już spora ilość, w tym właśnie copywriting, grafiki, w których nie czułam się jakaś mocna, no to wtedy zaczęłam już budować zespół, czyli po 5 miesiącach od otwarcia swojej firmy zaczęłam już budować zespół. Także już zaczynała się tworzyć powolutku, powolutku ta agencja, chociaż wtedy ona nie była jeszcze nazywana agencją tylko po prostu ja i zespół. Ale na początku zupełnie inaczej się to nazywało. Po prostu ja i zespół, ja i moje dziewczyny, które mi pomagają. Także taka była ta pierwsza wersja wydarzeń.
„Podasz proszę nazwę agencji i stronę dla WA? Dziękuję.” www.va-vom.com, a wirtualna akademia to jest www.wirtualnaakademia.pl. To są te 2 moje strony. Strona agencyjna, strona z kursami. Także zapraszam serdecznie. Możecie sobie zobaczyć, co tam ciekawego robię, co tam ciekawego tworzę. Jeżeli chodzi o agencję, to czasami mam tak, że przychodzi moment, kiedyś jakichś zadań, z jakiegoś danego zakresu jest dużo i ta jedna osoba tak już nie daje rady tego wszystkiego robić, wtedy zaczynam, otwieram rekrutację. Albo okazuje się, że wchodzą jakieś nowości, na przykład jakieś kampanie kursów online, to było w zeszłym roku, to było takie coś nowego u wirtualnych asystentek, bo trzeba było ogarniać naprawdę, jak te kampanie od A do Z robić, lejki, nie lejki, cuda wianki, reklamy. No i też czasami zdarzało mi się, że ja czasami rekrutuje pod tę konkretną kompetencję, którą na tę chwilę potrzebuję. No i na przykład się okazuje, że ja potrzebuję kogoś od reklam, wszędzie: Facebook, Instagram, LinkedIn, Youtube, Google Ads itd. I tym też się zajmują wirtualne asystentki. Ja wiem, że od tego są specjaliści, ale są też wyspecjalizowane wirtualne asystentki. No i można. I ta agencja właśnie w ten sposób się rozwija, że się szuka takich wyspecjalizowanych osób i tu jest też taki fajny protip dla Was, że warto się specjalizować, ja jako generalna musiałam zbudować zespół, bo nawet niekoniecznie chciałam się uczyć wszystkiego, chociaż mogłam, ale szkoda mi było czasu, bo wiedziałam, że ktoś może mi pomagać i zrobić to lepiej. A ja zawsze byłam taką osobą, która gdzieś zawsze zarządzała na tych etatach, która gdzieś była na tych stanowiskach liderskich, kierowniczych itd. i ja po prostu gdzieś takie zarządzanie zasobami ludzkimi miałam we krwi i w tym się sprawdzam, w tym się dużo lepiej sprawdzam niż w takim wyrobnictwie dla klientów, a w tym osoby, z którymi pracuję są perfekcyjne i robią wszystko szybko, sprawnie i naprawdę full profeska, więc w ten sposób to wyglądało.
Powiedzcie mi dziewczyn, czy jeszcze byście chciały coś wiedzieć właśnie o tym przechodzeniu z etatu na własną firmę? Coś, czego nie poruszyłam, bo tak naprawdę ja dosyć dzisiaj na spontanie weszłam, jak widzicie bez prezentacji, opowiedzieć Wam trochę o tej mojej historii, jak to może wyglądać, jak to wyglądało z mojego punktu widzenia.
„Na jakiej podstawie, umowa, są zatrudnione w Twojej agencji asystentki?” My współpracujemy B2B. One mają własne firmy. Ja im podzlecam, także to jest jedyna opcja. Tym bardziej że ja mam firmę w Holandii, więc one też muszą mieć VAT europejski i muszą mieć tę firmę. Ja nie mam możliwości dać im umowy-zlecenie, umowy o dzieło, jeżeli my jesteśmy międzynarodowo, bo to jest zbyt skomplikowane. A ja zawsze też szukam specjalistek, najlepszych w swoich dziedzinach i moje rekrutacje trwają miesiącami. Często jest tak, że nawet jak kogoś przyjmę do zespołu, a okazuje się, że to nie jest ten poziom, który powinien być w mojej agencji, to się żegnamy. Także ja nie ukrywam, że u mnie naprawdę, jeżeli ktoś przychodzi działać ze mną, to jest top of the top, no i dzięki temu właśnie agencja też się tak rozwija, ma takich fajnych klientów, taką renomę, że nawet Bartek Popiel na swoich webinarach nas poleca. Bo po prostu dajemy radę, bo zbudowałam konkretny zespół świetnych specjalistek, które po prostu no nie robią fakapów, tylko robią wszystko na wysokim poziomie specjalistycznym.